"Logika zaprowadzi Cię z punktu A do punktu B. Wyobraźnia zaprowadzi Cię wszędzie".

Albert Einstein

24 sty 2012

3.

   Jim obudził się. To niestety był tylko sen. Piękny. Cudowny sen. Nie chciał otwierać jeszcze oczu by wciąż czuć lekkość, ciepło i zaraźliwą magiczną siłę jaką miał w sobie Delbutle.
   Egzotyczne marzenia zafundowały mu nie lada sesję odprężającą. Znowu poczuł w sobie zarodek życiowej energii. Zapomniał o kolanie i rozpoczął porządkować ubrania w szafie. W połowie pracy zadzwonił telefon.
- Cześć Jimmi! Co tam u Ciebie?
- Cześć Mamo! Nic ciekawego. Tak sobie sprzątam teraz w ciuchach.
- A będziesz dzisiaj w domu trochę później? Mam fajną niespodziankę dla Ciebie?
Jim nieco się zatrwożył przewidując zupełnie nic dla niego przyjemnego.
- Jaką niespodziankę? Co tam znowu kombinujesz mamo? Będę. Zapukaj, bo dzwonek znowu nie działa.
- Ok. Jak przyjdę to się wszystkiego dowiesz. Pa, pa.
- Do zobaczenia.
   Mama miała w zwyczaju pojawianie się o najróżniejszych porach dnia, czasem  z niezapowiadanymi gośćmi (czego Jim strasznie nie lubił), ale najczęściej przynosiła synowi obiady, których ostatnio przygotowywanie wywoływało siódme poty.
Tym razem nie miał pojęcia o co chodzi, jednak nie zastanawiał się zbytnio nad zapowiadanym prezentem. Nie oczekiwał szczególnej euforii.  Wrócił do sprzątania, a potem powrzucał zdjęcia do komputera. Wkrótce już mama pukała do drzwi. Tak jak by mógł się domyślić Irene McCollin przyniosła gotową zupkę upichconą  z samego rana oraz produkty do przygotowania na miejscu drugiego dania.
   Jednak główny punkt programu nie stanowiło przepyszne pożywienie. Zapowiadana niespodzianka okazała się być prawdziwym hitem.  

Brak komentarzy: